Lchlip Lchlip
973
BLOG

Smoleńska klątwa

Lchlip Lchlip Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 56


Tragiczna katastrofa sprzed 7 lat rozpościera się coraz większym cieniem nad państwem i polskim narodem. Trauma społeczeństwa, niemożność poradzenia sobie z rzeczywistością ciosu związanego z tragiczną śmiercią 96 osób polskich elit, przenikanie się uczuć głębokiej żałoby z polityczną rzeczywistością walczących i coraz bardziej nienawidzących się polskich „plemion” – to wszystko pokazuje jak w soczewce wszystkie słabości borykającego się ze swoją Historią państwa. Pokazuje również jak na dłoni niemożność, nieumiejętność, niezrozumienie i nieświadomość wpływu toczącej się walki na kondycję państwowego organizmu oraz stosunków społecznych w kraju targanym od wielu lat nie tylko nieznikającym, lecz potęgującym się konfliktem. Psychopatyczna sytuacja niszcząca tkankę i społeczne zasoby państwa pretendującego do odgrywania coraz większej roli w Europie, a nieumiejącego sobie poradzić z przeszłą tragedią prowadzącą do coraz większych i coraz trudniej przekraczalnych podziałów.

Ludzka żałoba po śmierci bliskich lub smutek i przygnębienie po utracie polskich elit jest niezbywalnie związane z życiem, ale jest częścią ludzkiego bytu zwracającego się siłą rzeczy ku przyszłości będącej podstawą naszego trwania na ziemi. Śmierć jest częścią życia i na niej oparte jest nasze dążenie do tego lepszego „jutra”, będącego podstawą naszej Wiary. Kończy ziemskie istnienie dając perspektywę uwolnienia od trosk i zapewnienie wiecznego szczęścia niemożliwego tu i teraz. Śmierć, paradoksalnie rzecz biorąc przemija, gdyż zastępuje ją ciągle powstające życie, ku któremu się zwracamy poświęcając mu nasze wszystkie siły. Zmarli pozostają w pamięci wspomnień i pośmiertnych rytuałach tworzonych bardziej dla nas samych opłakujących ich odejścia i pozostawionych nagle samym sobie.

Smoleńsk 10 kwietnia 2010 to trauma zwiększająca podziały w społeczeństwie, rozgrywana politycznie i wykorzystywana do celów niezwiązanych z żałobą czy wspomnieniami o zmarłych. Obchody rocznicowe to nie tylko wizyty przy grobach, chwile zadumy, ronione łzy czy chwile spotkań wszystkich dotkniętych tragedią. Niestety, ale to ciągłe jątrzenie ran, ciągłe ponowne wskazywanie domniemanych winnych, dzielenie na lepszych i gorszych według subiektywnych ocen. To ciągłe wplatanie brudnych politycznych rozgrywek w żałobne uroczystości, niewidoczne kościelne czy cmentarne wizyty, lecz bombastycznie prezentowane w mediach polityczne przemówienia, odsłonięcia tablic i pomników, wypominanie błędów, przewinień i otwarcie wyrażana żądza odwetu za ciągle nieudowodnione winy.

Polityka nie jest wplątywana tylko z okazji żałobnych uroczystości. Ona żywi się na co dzień myślą o doznanych „krzywdach”, kieruje myślami przy politycznych decyzjach, steruje wypowiedziami wracającymi do tragedii i ma olbrzymi wpływ na życie całego Narodu. Śmierć nie potrafi odejść i nie daje szans na skierowanie się ku przyszłości. Wbija się, a w zasadzie jest wtłaczana w życie żyjących uniemożliwiając zajęcie się rzeczami ważnymi dla pozostałych. Wykopuje rowy, pogłębia nienawiści, nie daje szans na porozumienie w innych, ważnych dla społeczności sprawach i powraca jak bumerang waląc po głowach rozpamiętywaniem poniesionych strat. Dzieli coraz bardziej zmniejszając systematycznie szanse na odrodzenie świadomości skierowanej na jednoczenie, pogodzenie i przekazanie sobie zakorzenionego w Wierze „znaku pokoju”.

W Europie i świecie po II Wojnie Światowej próbujemy od dziesięcioleci gonić tych innych, lepszych, dorównać im rozwojem i zapewnić naszemu społeczeństwu poziom odpowiadający naszym aspiracjom. Opóźnieni zarazą komunizmu borykamy się z jego spuścizną, która już wtedy podzieliła Naród na tych lepszych, partyjnych i tych gorszych – cała resztę. Rozgrywani metodą „dziel i rządz” przyzwyczailiśmy się do (nie)normalności podobnych metod i straciliśmy możność zdawania sobie sprawy z niszczycielskiego ładunku takiego politycznego rozgrywania społeczeństwa. Dzisiejsze dzielenie na lepszych i gorszych jest tragiczną spuścizną również tamtych czasów a niemożność i nieumiejętność ZJEDNOCZENIA na ważnych dla społeczeństwa celach niweczy wiele wysiłków wspólnej przyszłości. Przeważnie potrafimy to osiągnąć w sytuacjach, kiedy woda sięga nam do już do ust a zagrożenie narodowego bytu jest naprawdę dla wszystkich widoczne, lecz wtedy poniesione straty są często nie tak prosto do odrobienia.

Tragedia smoleńska jest ciągle katalizatorem politycznych podziałów i zamiast dążenia do ich zmniejszania pokazuje zjawisko wprost odwrotne. Jest to zachodzący proces drążący tkankę ludzkich zasobów i zmniejszający możliwości ODRODZENIA polskich aspiracji. Nie bez kozery „wielcy” tego świata, w ten czy inny sposób potrafią sobie poradzić z podobnymi traumami i koncentrować się na sprawach istotnych dla znaczenia ich krajów w międzynarodowej wspólnocie. Polska po 7 latach wydaje się coraz bardziej „zanurzona” we wzajemnych oskarżeniach, podziałach i rozdrapywaniu ran. Nie jest to dobry prognostyk dla społeczeństwa walczącego, niestety coraz bardziej samotnie, o przyszłość dla siebie i swoich potomków.

Lchlip
O mnie Lchlip

Z dystansu ale nie z boku. Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka