Lchlip Lchlip
2659
BLOG

Katastrofa lotnicza i wypadek samochodowy

Lchlip Lchlip Polityka Obserwuj notkę 106

Ujawnione Przez „Rzeczpospolitą” szczegóły dotyczące wypadku prezydenta Dudy potwierdzają w dużym stopniu zdroworozsądkowe oceny formułowane bezpośrednio po 10 marca i ostatecznie ośmieszają, tak popularne w niektórych kręgach, doniesienie o zamachu. Lista popełnionych błędów jest długa, ale dla przeciętnego obywatela nie jest niczym szokującym. Ot, Po Prostu ujawniono fakty zdarzające się codziennie, są wszystkim znane i często akceptowane, czasami popełniane z nieświadomości a często wprost przeciwnie, tłumaczone absurdalnością przepisów, których nie ma sensu przestrzegać czy się do nich stosować.

Opony dobrej nie było a więc założono starą. Taką nienadającą się już do eksploatacji. Prezydent miał leciał śmigłowcem do Karpacza jak planowano, bo limuzyna nie jest przeznaczona do długich przejazdów, ale doleciał tylko do Wrocławia, gdyż dzień wcześniej plany zmieniła Kancelaria Prezydenta. Kolumna prezydencka pędziła dwupasmówką przy normalnym ruchu drogowym z szybkością ponad dwukrotnie większą od dozwolonej wywołując popłoch i spychając innych z drogi. Karetka nie mogła nadążyć i musiała sobie sama radzić na zapełnionej drodze. Komputer pokładowy alarmował problemy z oponą, ale Prezydent się spieszył a więc jechano dalej.

Przepisy, zalecenia, procedury, nadzór i w końcu zdrowy rozsądek? No tak, istnieją, ale przecież my Polacy wiemy, że to tylko utrudnianie sobie życia a tak naprawdę to i bez nich sobie doskonale poradzimy.

Anioł Stróż pana Prezydenta wypełnił swoją powinność i ustrzegł przed tragicznymi następstwami „wybuchu” zdezolowanej opony. Niestety, ale przy katastrofie lotniczej sprzed prawie 6 lat nie było to możliwe. Ilość błędów wtedy popełnianych przekroczyła granice możliwe do skorygowania. I niestety, ale samolot nie może wylądować szczęśliwie na poboczu, tym bardziej, jeżeli z powodu mgły nie tylko pobocza, ale również ziemi nie widać. Pomimo pokładowego komputera ostrzegającego przed niebezpieczeństwem, pomimo zdrowego rozsądku nakazującego podejmować decyzje ze szczególną odpowiedzialnością, pomimo informacji o braku warunków do lądowania zdecydowano, że się może uda.

Ilość podobnych błędów, niedociągnięć, nieprzestrzegania przepisów, brawury, omijania lub naciągania procedur, przypadkowych improwizacji i wymuszanych decyzji przy marcowym wypadku i tragicznej katastrofie lotniczej jest uderzająca. Pokazuje jak w soczewce jak nie nauczyliśmy się przestrzegać najprostszych norm ustalanych, przez nas samych zresztą, w celu uniknięcia czy zmniejszenia ryzyka igrania ze śmiercią. Procedury i zdroworozsądkowe zasady są, jakże często, w naszej narodowej tradycji uważane za niepotrzebny balast przeszkadzający naszym chojrackim upodobaniom do podejmowania niepotrzebnego ryzyka. Narodowe doświadczenia pod zaborami a także niedawna przecież komunistyczna przeszłość wyrobiły w nas poczucie ignorowania lub omijania wszelkimi sposobami wszystkiego tego, co „państwowe” i narzucone przez PRZEPISY, USTAWY, ROZPORZĄDZENIA czy PROCEDURY i kombinowania ma własną rękę.

Dwa wypadki, w których pojęcia szczęścia i jego odwrotności przyniosły całkowicie odmienne konsekwencje. U źródeł leżą jednak w obu przypadkach te same czynniki splecione w węzeł niefrasobliwości, nieodpowiedzialności i zasady JAKOŚ TO BĘDZIE. I co jest jeszcze tak symptomatyczne to poszukiwanie PERSONALNYCH, politycznych odpowiedzialności za popełnione błędy. W katastrofie TU-154 miałby to być premier, lecz w wypadku BMW nie jest nim minister resortu mającego gwarantować bezpieczeństwo głowy Państwa. Polityczne przepychanki w zależności od tego, kto dzierży berło WLADZY w swoich rękach. Smutny to wniosek przy ocenianiu dwóch wydarzeń, w których jeden POLSKI PREZYDENT zginął śmiercią tragiczną a drugi zajrzał jej w oczy.

Lchlip
O mnie Lchlip

Z dystansu ale nie z boku. Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka