Od prezydenckich wyborów minęło już kilka tygodni. Prezydent Andrzej Duda jest bardzo aktywny, „zaliczył” już dwie zagraniczne wizyty a i w kraju prawie każdy dzień dowodzi jego dużej aktywności. Podpisuje również ustawy ale nie wszystkie wywołują entuzjazm zainteresowanych jak chociażby ustawa o obowiązkowych szczepieniach dla dzieci oraz przeciwko wirusowi będącym jednym z przyczyń powstawania raka szyjki macicy u kobiet. Prezydent RP jest również gościem związku zawodowego Solidarność z okazji 35 rocznicy. Dla pani premier miejsca zabrakło - rocznica narodowego powstania jest nie dla wszystkich Polaków, gdyż związek zawodowy ocenia kto sobie zasłużył a kto nie.
Pan Prezydent Andrzej Duda nie wspomniał imienia Lecha Wałęsy, niekwestionowanego przywódcy w tamtych czasach bo w PiSowskiej narracji osoba ta nie istnieje. Historia historią ale polityka rządzi się swoimi prawami a pan Prezydent zaczyna coraz widoczniej propagować „narrację” swojej byłej partii. Niezbyt zgadza się to z jego obietnicami o reprezentowaniu „wszystkich Polaków” i można tylko żałować, że nadchodzące wybory parlamentarne tak bardzo wpływają na opinie pana Prezydenta. Spłacanie długów zaczęło się i nie wrózy to nic dobrego jeśli chodzi o złagodzenie konfliktów partyjnych, próbom pogodzenia stron lub wypunktowania „wspólnych spraw”, gdzie słowem kluczowym będzie pojednanie a nie dzielenie.
Prezydent wybiera pozycję wojownika a nie mediatora, atakującego a nie rozjemcy, wsadzającego kij w mrowisko a nie żeglarza wylewającego olej na wzburzone fale. Działa z pewnością zgodnie ze swoimi przekonaniami i prawdopodobnie zgodnie z uzgodnioną strategią wyborczą opozycyjnej partii ale jeżeli staje się to zbyt widoczne i ostentacyjnie prezentowane nie służy to powadze i zadaniom Urzędu na który został powołany wolą Narodu.
Przed nami gorący, przedwyborczy okres necący lobowaniem na rzecz swojej byłej partii i jej partyjnemu programowi. Jeżeli pan Prezydent nie znajdzie odwowoedniej równowagi pomiedzy swoimi zobowiązaniami a zadaniami Wysokiego Urzędu, który reprezentuje, narazi się na zarzuty stronniczości którą tak przecież zarzucano jego poprzednikowi. Nie wzmacnało by to prezydentury jako stojącej ponad podziałami a rzucało by na pastwę politycznych potyczek, zarzutów i wymówek. Prezydent RP nie powinien mieszać się do tak zdewaluowanej w Polsce tzw. „polityki” i nie powinien wspiera tej czy innej politycznej opcji. Nie służy to polepszeniu atmosferyi tak wystarczająco „wybuchowej „ w związku z wagą wygranej w jesiennych wyborach. Dolewanie oliwy do ognia, wbrew pozorom, może tylko zaszkodzić i samemu Prezydentowi Dudzie i wszystkim wierzącym jego zapowiedziom „stania ponad podziałami”.
Sa takie rocznice, ze trzeba sié wzniesc ponad politycznymi podzialami i pokazac, ze Polska jest najwazniejsza. Inaczej slowa o odbudowie jednosci pozostana pustymi frazesami.