Adam Hofman rzecznik PiS’u, partii idącej w w-wskim referendum ramię w ramię z ruchem Palikota, wzywa do paktu pokoju wśród katolików nazywając politycznych przeciwników określeniem jak w tytule. Są to oczywiście lemmingi zbierający w niedzielę grzyby i nie głosujący przeciwko odwołaniu burmistrza W-wy. Jak to dyplomatycznie określa: „Nie zmobilizowaliśmy tych, którzy i tak nas rozumieją — ludzie słabiej wykształceni, mniej zarabiający”. Teza dosyć karkołomna próbująca udowadniać, iż najwierniejszy pisowski elektorat nie głosuje tak jak ich idol doradza.
Wywiad w Rzepie jednego z czołowych przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości i podobno głównego autora kampanii w stolicy ( link) jest niezmiernie interesujący. Potwierdza m.in. moje podejrzenia wyrażone we wczorajszym blogu ( link), iż o. Rydzyk otwartym tekstem krytykuje Kaczyńskiego i jego partię. Oczywiście chodzi o pozakulisowe wpływy redemptorysty przy układaniu list wyborczych oraz nasilające się niesnaski pomiędzy TV Trwam i, wchodzącą na giełdę, TV Republika. Sakiewicz z Wildsteinem są przecież coraz wyraźniejszą konkurencją do mających do tej pory monopol mediów Rydzyka. Prezes Kaczyński prawdopodobnie zbyt mało popiera swojego starego sojusznika a ten pokazuje mu swoją krytyką nieudanych działań PiS’u w W-wie, jak bardzo PiS jest zależny od toruńskiego przedsiębiorcy.
Wywiad Hofmana zawiera więcej ciekawych elementów. Przekonanie o możliwościach mobilizacji, do niedawna pogardzanych, mieszczan, ludzi z wyższym wykształceniem i intelektualistów jest prawdopodobnie oparte o analizę wyborczych wyników pokazujących duży udział Śródmieścia w porównaniu z innymi dzielnicami (czyżby nasza koleżanka Ufka wykonała tak olbrzymi kawał roboty?J) z czego, jak należy mniemać wynika wiara iż Młodzi z Wyższym Wykształceniem zaczynają popierać PiS. Ale czy to naprawdę oni zamieszkują centrum W-wy? Śmiem wątpić ale to nie zmienia faktu iż Hofman próbuje kokietować i wyborców i samego Kaczyńskiego o jego sile przekonywania w dotarciu do pogardzanego do niedawna środowiska stwierdzając: „Dla wykształconej części warszawiaków, która zagłosowała w referendum, nasz przekaz był jasny.” Szkoda że tak jeszcze wielu „ciemniaków” mieszka w W-wie, którzy nie skusili się na obietnice Prezesa o lepszych czasach w stolicy z prof. Glińskim jako fachowcem rozwiązującym problemy stołecznego bezhołowia.
Jak przystało na partyjnego rzecznika Hofman broni Kaczyńskiego będącego główną postacią optującą za powrotem do przykładu burmistrza z 1939 roku broniącego stolicy przed hitlerowskim najeźdźcą. Odwołanie się do osoby Starzyńskiego, którego nazwisko mówi tyle co nic młodemu pokoleniu, pokazuje bardzo wyraźnie jak twórcy kampanijnych haseł oddaleni byli i są od rzeczywistości. Być może był to ukłon w stronę Prezesa ciągle poszukującego patriotycznych haseł i postaci z przeszłości ale jednocześnie zastanawia prawie całkowity brak odwołań do Lecha Kaczyńskiego. Czyżby sukcesy z czasów jego prezydentury nie były godne wspomnień? Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak iż ich Po Prostu nie było zbyt wiele.
Widoczne w wywiadzie Hofmana lekceważenie żelaznego, pisowskiego elektoratu jest zdumiewające. Nie potrafią oni sobie radzić z POwskimi atakami gdyż jak mówi: „Te odwołania trafiły do wyborców o wyższym zasobie kulturowym, czyli do inteligencji. Ale atak na „W" wystraszył ludzi prostszych, głownie dlatego, że nie dostali czytelnego sygnału od nas jak radzić sobie z tym atakiem”. Widocznie „zastraszanie” ze strony „reżymu” było tak duże że pisowskie wskazówki obrony przed medialnym terrorem nie wystarczyły do usunięcia poczucia strachu u „prostych ludzi”. Inteligenci się nie bali, „prości ludzie już tak. Wiadomo teraz dlaczego PiS przegrywa najważniejsze batalie. Strach w sercach „prostych ludzi” jeszcze nie został przezwyciężony. Prawo i Sprawiedliwość czeka jeszcze olbrzymia praca.
